..
Krzysiek Solecki

45 | 47811
 
 
2008-10-21
Odsłon: 711
 

ANDES EXPEDITION 2008 ECUADOR-ARGENTINA

Wstajemy wczesnym rankiem, po chwili pierwsze promyki słońca kładą się na naszych namiotach. Leniwie wyciągamy nasze ciała ze śpiworów. Szybka likwidacja biwaku i już byliśmy w drodze. Tak niewiele dzieliło Nas od Nido de Condores. Śniadanie na dwa cukierki i łyk wody, albo dwa? Spinamy się i w skupieniu napieramy do góry. Słońce przygrzewa w nasze plecy, po około czterystu pięćdziesięciu metrach podejścia docieramy do Berlina 5930m n.p.m. Zadowoleni z dobrego tempa i ogólnego samopoczucia podchodzimy jeszcze kilkadziesiąt metrów gdzie rozbijamy nasze namioty. Resztę dnia spędzamy na robieniu fotek, jedzeniu i przygotowaniu się do wejścia na szczyt. Tym razem kuchcikiem w naszym namiocie został kolega Albert, a ja wyjątkowo oddaliłem się w głęboki sen i nawet próby zjedzenia zupki spełzły na niczym, po prostu chciało mi się spać.
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd