Oj, dawno tu nie zaglądałem, bo i oczym miałem napisać, jak inni robią to lepiej. No może bardziej mieli o czym nabazgrać. A ja nie chcę nawet czytać-co, gdzie, kiedy jak wysoko.
Tak czasami bywa i pewnie nie mi pierwszemu i nie ostatniemu, plany i cele położą się na plecy. Ale jak to w życiu bywa postanowiłem złapać okazję i kupić za miastem kawałek ziemi. Tak, mogę powiedzieć "moja ziemia", a że przy czystym powietrzu widać Tatry to taki mały szczegół. Chmm, pewnie kiedyś postawię tam dom?
A kto by nie łapał okazji, tylko idiota. A że wraz z tą decyzją pozbawiłem się środków na parę dobrych wypraw-tródno.
Wyładować swojej złości, wewnętrznej nieporadności z niezrealizowania swych założeń, a że była okazja pograć w rugby to i poobijałem swoje gnaty na fajnym nowohuckim turnieju.
Ale czuję to, czuję jak w środku tyka, taka mała bomba atomowa z opóźnionym zapłonem, i wiem że jeszcze będzie okazja podnieść ręce w geście zwycięstwa gdzieś na szczycie góry.