Wieczór, głowę delikatnie oparłem o tą ścianę, ale nie była twarda i zimna jak tylko skała potrafi być, ona była miękka i ciepła. Przymknołem oczy wsłuchując i wyczekując sam nie wiem czego. Już miałem zniecierpliwiony wstać i odejść i nagle, dostałem takiego małego kopniaczka, taki mały sygnalik. Pierwszy raz poczułem kontakt z moim dzieciaczkiem, a dzieli nas od siebie tak nie wiele, tylko ściana brzucha.