Che, było to już w moim odczuciu dosyć dawno, bo na przełomie stycznia i lutego 2008r. Z ekipą zdobywaliśmy szczyty Ekwadoru i Argentyny. Wspaniali ludzie, piękne kraje, od strony sportowej cel zdobyty prze ze mnie w 100%. No i powrót do Ojczyzny i do problemów, które do czerwca odbijały mi się jeszcze czkawką. Pomyślicie sobie-jakie facet może mieć problemy? skoro pojechał, załoił i wrócił? A no takie i zaprawdę mówię Wam-wystrzegajcie się niesłownego sponsora. Ja miałem nieprzyjemność na początku poruszenia tematu wyprawy do Ameryki południowej z nieodpowiednią osobą i skończyło się na naprędce załatwianym prze ze mnie kredycie bankowym. Ale niech będzie było, mineło. A teraz rozmyślam co, gdzie, kiedy. Jedno wiem na pewno że sezon 2009 rozpocznę od zostania Tatusiem. I być może wówczas zaczną się góry? He...
Copyright © 2014 by gorskieblogi