..
Krzysiek Solecki

45 | 47672
 
 
2009-01-07
Odsłon: 1368
 

Zimowy Giewont

No i pojechaliśmy w składzie: Wojtek, tata miesięcznego Szymusia i ja, oczekujący w najbliższych tygodniach przyjścia na świat potomstwa.

Trasa Kraków-Zakopane była czasowo najszybciej pokonana ze wszystkich dotychczasowych. Gadka szmatka ale o nie byle czym, tylko o ojcostwie, ciążach, porodzie, pieluchach, bawieniu, kąpaniu itd. itp.
 
A góry? przynajmniej w ciagu tej półtorej godziny były tematem nr.2.
Ale gdy tylko zobaczyliśmy zarysy gór to temat był już wiadomy. Szybko dostaliśmy się na Halę Kondratową, w schronisku a jakże gorąca herbata. Pogoda, ot taka sobie, lawinowa trójka, choć z moim zdaniem ostro naciągnięta. No i zaczeło się, czyli podejście Doliną Małego szerokiego. Miła niespodzianka, w głębokim śniegu, lecz przy wysokim mrozie, gdzieś przed nami ktoś szedł, wskazywały na to swieżuśkie ślady. Dogoniliśmy szybko parkę która torowała szlak. Nie namyślając się długo wyprzedziliśmy parkę i w śniegu czasami do połowy ud gnaliśmy przed siebie jak "konie po betonie". Tak postanowilismy trawersować że udało nam się osiągnąć górną część Kurskiego Żlebu. Gdyby nie goniący nas czas, pewnie zaczelibyśmy się opalać, kożystając z promyczków słońca. Doszła do nas parka, która bez odpoczynku ruszyła pod podejście pod biały krzyż.  Wojtek i ja mając troszkę szpeju postanowiliśmy z niego skorzystać no bo myślę że jak się już coś ma to powinno się z tego korzystać dla własnego bezpieczeństwa tym bardziej w zimie i po dołączeniu do parki odnieślismy wrażenie że bardzo uprzejmie dają nam pierwszeństwo w podejściu. No i póżniej poniekąd wiedziałem dlaczego. Szlak przy łańcuchach był zawiany, częściowo niewidoczny i ląże były jak najbardziej na miejscu. Po osiągnięciu szczytu już w czwórkę prowadziliśmy miłą rozmowę, poczęstunki no i "tabaka". Chłopak z parki gdy usłyszał o moim poczęstunku z usmiechem oznajmił mi że gdyby wcześniej usłyszał o tabace to gotów by był torować od samego dołu.
Z naszych obserwacji z góry oraz braku śladów wywnioskowaliśmy że byliśmy jedyną czwórką (krakowsko/bytomską) tego dnia na Giewoncie.

Pogoda pomimo prognoz nie sprawdziła się, chciałoby się aby podczas każdego pobytu w górach, tym bardziej w zimie była taka jak w ubiegłą sobotę.

Najbardziej niepocieszony był Wojtek, który miał okazję na niezły zjazd na desce, ale musiał dokonywać wyboru co zabrać na górę.

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd